Autonomiczne samochody w praktyce to, najkrócej mówiąc, pojazd, który prowadzi się sam tj. bez udziału kierowcy. Prace nad takimi autami trwają od kilku lat i to praktycznie w każdym koncernie motoryzacyjnym. Do wejścia na ten rynek przygotowuje się też gigant na rynku oprogramowania, firma Google, którą dobrze znamy z popularnej wyszukiwarki czy systemu operacyjnego Android.
Rewolucja w życiu
Zainteresowanie wizjonerską technologią samochodów autonomicznych jest tak duże dlatego, że może ona całkowicie zrewolucjonizować nasze życie – wyeliminować wypadki, pijanych czy brawurowych kierowców, „oddać” nam czas, który tracimy za kółkiem, precyzyjnie wyliczyć czas, w którym dojedziemy w dowolny punkt, a nawet zwolnić nas z konieczności posiadania samochodu (skoro pojazd sam się prowadzi, może równie dobrze sam po nas przyjechać np. z wypożyczalni). Z dróg zniknąć będą mogły znaki drogowe, a pracę stracą nie tylko zawodowi kierowcy, ale także urzędnicy odpowiedzialni za wydawanie praw jazdy. Większość tych zmian możliwa byłaby jednak dopiero, gdyby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie samochody tradycyjne zostały zastąpione przez autonomiczne, co oczywiście jest w niemożliwe. W praktyce czekają nas więc dziesiątki lat trudnej koegzystencji na drogach normalnych i autonomicznych aut. Czy komputery zarządzające autami będą potrafiły dostosować się do nieograniczonej, także w tym negatywnym sensie, wyobraźni człowieka? Odpowiedź na to pytanie jak dotąd jest przecząca. Dowiadujemy się tego z testów – autonomiczne samochody od pewnego czasu sprawdzane są na drogach publicznych w Kalifornii.
Coraz szybszy rozwój
Najbardziej zaawansowane techniczne modele samochodów, które już dziś czekają na nas w salonach, reprezentują drugi poziom autonomii, czyli zdolność do półautonomicznej jazdy. Najprawdopodobniej już w przyszłym roku do sprzedaży trafią pojazdy znajdujące się na trzecim poziomie, który osiągnięty zostanie poprzez zastosowanie w nich najnowszych wersji systemów bezpieczeństwa czynnego. Układy takie już teraz oferują w zasadzie wszyscy liczący się na rynku producenci samochodów. Najważniejsze jest jednak to, że układy takie mogą być wykorzystywane przez coraz większą liczbę kierowców, bo oferowane są w coraz tańszych modelach, a nie tylko w najdroższych samochodach, będących pokazem możliwości technologicznych.
I tak na przykład dla marki Lexus opracowano na przykład system półautonomicznej jazdy, chroniący przed kolizją lub wypadkiem, ale analogicznie działające układy można znaleźć także w znacznie popularniejszych Toyotach.