Ledwo przyzwyczailiśmy się do limonek, nektarynek i sharonów, a tu
kolejna nowinka, do tego podobno przepyszna! Owoc nazywa się dekopon. David Karp z „Los Angeles Times” zaświadcza, że to najlepszy cytrus, jaki jadł w życiu, a kosztował mnie mniej niż tysiąc gatunków.
Dekopon to zmodyfikowany genetycznie twór, który powstał w 1972 roku w Japonii. W idealnych proporcjach łączy słodycz o posmaku mandarynki z kwaskowatością. Owoc nigdy nie był tani, ale cieszył się popularnością. Nie dotarł do wielu krajów, np. do USA, gdzie jego uprawa została zakazana w związku z obawami o to, że sprzyja rozwijaniu się pleśni na plantacjach.
Karp dotarł do informacji o uprawie prowadzonej w Kalifornii przez Brada Starka, który sprowadził szczepy dekoponów w 1998 roku i uprawiał je ostrożnie, by wyplenić zalążki chorób. Stark zbankrutował, ale pojawiły się dziesiątki naśladowców, którzy próbują stworzyć jak największe plantacje i wprowadzić owoc na rynek.
Wyśmienite dekopony pojawiły się w amerykańskich sklepach ze zdrową żywnością i robią furorę. To delikatne owoce, więc trzeba je zbierać jak brzoskwinie, nie jak pomarańcze. Ale upraw jest coraz więcej, a nazwa nie odstrasza, ponieważ klienci kupują dekopony pod nazwą… „Sumo”. No tak, kojarzy się z Japonią. [LA Times, zdjęcie: David Karp]